Zamknięcie na chwilę to cisza.
Zamknięcie na długo to przemiana.
Niewolnicy często marzą o karcerze — wyobrażają sobie godzinę w ciemnym pokoju, kajdanki, może knebel i „ekscytację”.
Ale to jeszcze nie karcer.
To zabawa w zamknięcie.
Prawdziwy karcer zaczyna się wtedy, gdy ciało zaczyna się buntować.
Gdy głód pojawia się nie tylko w brzuchu, ale i w duszy.
I właśnie o tym dziś piszę.
Zamykanie na długo – nie chodzi o torturę. Chodzi o zmianę rytmu
Kiedy pozbawiam niewolnika bodźców, światła, dźwięków, a potem — stopniowo — również kontroli nad czasem i dostępem do jedzenia, zaczyna się coś niezwykłego.
On przestaje funkcjonować jako wolny człowiek.
Znika potrzeba rozumienia.
Znika potrzeba planowania.
Znika opór.