Zamknij oczy.
Nie dlatego, że każę. Ale dlatego, że chcesz.
Bo światło razi. Bo patrzenie na mnie jest trudne. Bo dotyka cię bardziej, niż mój but dotknąłby kiedykolwiek.
Ale ja nie pozwalam ci się skryć.
— Otwórz.
— …Tak, Pani.
I znowu patrzysz. Jak stoję przed Tobą. W sukience z jedwabiu, która opina mnie tak pewnie, jak moje słowa opinają Twoją psychikę. Wysoka, prosta, milcząca. Szpilki lśnią, jakby znały Twoje myśli.
— Chcesz, żebym weszła na ciebie?
— …
— Powiedz to.
— Tak, Pani. Chcę.
Ale ja nie ruszam się ani o centymetr.
Bo nie chodzi o to, czego chcesz.
Chodzi o to, czy rozumiesz, co prosisz, kiedy mówisz te słowa.